Cierpienie

spoko. taki mam dzień. (?)
i jeszcze może dodam, że jestem dużą egoistką. ale nie na tyle, by nie zależało mi na szczęściu innych. ;)

No to skończmy dyskusję na ten temat:)

z miłą chęcią. dzięki za wymianę zdań.

Ja też,miło sie konwersowało:)

Co do cierpienia... szkicuj, życie samo domaluje całą resztę.Kazdy jeden Twój ruch zmienia nieustannie bieg wydarzeń...to jak mieszanie farby.

Cierpienia można pozbyć sie raz dwa...więc nie widze sensu rozmyślać wiecej o tym. :* pozdro

No mi sie jednak nie wydaje,że tak raz dwa

Pozdro:)

na własneym przykładie wiem, że można pozbyć sie go bardzo szybko odpowiednio podchodząc do sprawy. Odpowiedni myśląc...kązdy ma w sobie antidotum przeciw odczuwaniu ciertpeinia i bólu, nie kazdy jednak potrafi to antidotum odnaleźć. pozdro :)

Zazdroszczę Ci skoro tak masz:)

Wiesz, nie twierdzę, że ból emocjonalny czy cierpienie mnie zupełnie opuszcza kiedy chcę, aczkolwiek w wielu przypadkach jest rak, ze jeśli nie mogę się go pozbyć to niweluje do możliwie najmniejszych rozmiarów. Ja też się ciesze, że jestemw stanie sobie poradzić z wieloma sytuacjami które bolą :) pozdro ;)

Rozumiem:) Pozdro;)

[quote=sorsha"]na własneym przykładie wiem, że można pozbyć sie go bardzo (bólu*) szybko odpowiednio podchodząc do sprawy. Odpowiedni myśląc...[/quote]
ot potega podświadomosci :) ale to cza przede wszystkim siebie znac ( wiedziec jak siebei oszukac ) miec niesamowicie silna wole ( zeby to wcielic w zycie ) jednym słowem sorsha gratuluje umiejetnosci ; )

hahahahha :D Kocham Was buraki!!!! dzieki ;)

Bardzo wiele kultur upatrywało szczęście, brak cierpieni w cnocie - życiu zgodnym z własnym sumieniem, bez krzywdzenia siebie i innych. Eudajmonia - tak chyba stoicy nazywali ten stan. To samo zobaczyć można w filozofiach wschodu, to samo w Chrześcijaństwie, a podobnych przykładów na pewno jest znacznie więcej (no wyjątkiem są tu na pewno ludy germańskie, lub inne barbarzyńskie, które "eudajmonię" upatrywały w śmierci w boju, w seksie lub z przeżarcia).

To jest chyba racja. Tak trudno nam uwierzyć że aby wyzbyć się cierpienia wystarczy słuchać "wewnętrznego głosu".

I jeszcze nasuwa się pytanie: jak go słuchać jak on tak przynudza...

Ktoś powyżej napisał, że trzeba umieć siebie samego oszukać...wg mnie ODSZUKAĆ. Nie robić nic przeciwko sobie...wierzyć w siebie i w to, że wszystko, absolutnie wszytsko możemy zmienić swoją wewnętrzną siłą, której tyle w każdym z nas.... :)

co do tej wewnetrznej sily ktora podobno ma kazdy - niestety ja jej juz nie mam zdazylam wyczerpac juz wszystkie zapasy i nie potrafie juz niczego zmieniac... i coaly czas brne w droge ktora jest przeciwko mnie ale jesli wybralabym ta druga to tez by byla przeciwko mnie zeby one nie byly przeciw musialy by byc jednym i dla mnie to jest cierpieniem ze nie moge ich polaczyc wiec nie zgadzam sie z toba sorsha ze cierpienia mozna pozbyc sie raz dwa bo ja sie go chyba nigdy nie pozbede...

no alew jedyna pociecha ktora mi zostala to to ze potrafie sie jeszcze usmiechac ;D

ps. sorsha co slychac ?? ;)