Forum www.buracznia.prv.pl Strona Główna

FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
 
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu  Forum www.buracznia.prv.pl Strona Główna » społeczeństwo
Autor Wiadomość
Bronek06
burak pastewny



Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:29, 16 Lis 2005

Dresy to spoko Ziomy<lol>.... PS SIS pokaż mi uczynnego dresa i stawiam Ci piwo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rida
rozalka



Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tarnów

PostWysłany: Czw 20:29, 17 Lis 2005

Bronek06 napisał:
SIS pokaż mi uczynnego dresa i stawiam Ci piwo


ja też!! :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kleruś
burak cukrowy



Dołączył: 05 Wrz 2005
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:11, 17 Lis 2005

nie mówi się DRESIARZE tylko SPORTOWCY :))))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tado
burak pastewny



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:25, 17 Lis 2005

Dresa można zastopić jeszcze chasłem "Karki"

Ok odrazu poprawka radze kazdemu przeczytać :)

W jednym z Polskich miast w willowej dzielnicy
mieszkał dresiarz Łysy postrach okolicy.
Bali się go wszyscy i starzy i młodzi,
nikt przy zdrowych zmysłach mu w drogę nie wchodził.
Jeździł wieczorami gdzieś na dyskoteki,
wyrywał panienki na swą kurtkę w ćwieki.
Dres miał nienaganny, komórkę za paskiem
obuwie sportowe i czapeczkę z daszkiem.
Szaliczek kibola miał kilkumetrowy,
bo kark miał ogromny u podstawy głowy.
Zaś głowę niewielką - mały wrzód na szyi,
w małej główce lekarze sensor mu zaszyli.
Imitował bodźce za mózg uszkodzony.
Dla kumpli kiboli był jak brat rodzony.
Rozkręcał zadymy i walił "bejsbolem",
Łysy był naprawdę wzorowym kibolem.
Całkiem łysy był Łysy, ale nie był skinem.
Skiny w dresach nie chodzą, nie szpanują tyle.
Włosy same mu wyszły od anabolików,
w uchu nosił dwanaście gównianych kolczyków.
Co drugą sobotę wyjeżdża z kumplami
bronić swej drużyny, walczyć z kibicami.
Po ostatniej bójce chodzi załamany,
bo przez szalikowców kij ma popękany.
A w każdą niedzielę, gdy mają ochotę,
jadą samochodem wyzywać hołotę.
Staną przy bulwarze, głośny miuzik leci
oglądają "laski" - którą kto przeleci.
Łysy ma pragnienie, więc mięśnie napręża,
przyjmuje postawy i wzrok swój wytęża.
Jak się któraś spojrzy znaczy zakochana,
nieważne czy ładna, ważne że pijana.
Poderwać panienkę przecież żadna sztuka,
wyciąga komórkę i pin kodu szuka,
a że jego umysł trochę obolały
potrafi tak szukać nawet tydzień cały.
Wszystkie młode laski lecą na komórę,
a gdy im pokaże, jaką on ma furę,
z której na "full volume" nawala muzyka
nie musi się męczyć, bo już chcą się bzykać.
Wypada panienki wziąć do samochodu,
jedna siada z tylu, ta ładniejsza z przodu,
pojeżdżą godzinę jeszcze ulicami
i pójdą do pubu napić się z kumplami.
Panienki szczęśliwe, że im się trafiło,
taki ekstra chłopak, fajny, że aż miło.
Zaprosił na piwo i postawił loda,
a te jego mięśnie! - Aż ogarnia trwoga.
Łysy to nie frajer i zawsze się dzieli,
tą brzydszą odstąpił kolegom, bo chcieli.
Ta ładniejsza - głupsza i oto chodziło,
nie musi nic mówić, jej i tak jest miło
Zabiera ją za miasto, wyłącza maszynę,
Potem przez minutę uderzają w ślinę.
Dziewczyna się waha. Łysy ją prostuje,
"Jak nie będziesz moja, to Ci mordę skuję".
Dziewczyna szybciutko robotę skończyła,
Łysy jest szczęśliwy, komórą wywija,
Wydzwania po kumplach, chwali się zdobyczą,
Panienka już szlocha - one zawsze ryczą.
Pojechał do miasta, zostawił dziewczynę
W barze z dresiarzami pił piwo godzinę.
Zaraz dyskoteka - zbiera się drużyna,
Pewnie się nawinie kolejna dziewczyna.
Dresy robią swoje, każda na to leci,
Komórka przy pasku na zielono świeci.
Bramkarz w dyskotece - z pakerni kolega,
Wygląda nietego - " Tobie co dolega? "
" O ? Łysy Cześć Brachu! Źle się dzisiaj czuję,
Nie ma anaboli, sterydów brakuje.
Pakowałem dzisiaj ze cztery godziny,
żyły mi spękały, jądra się skurczyły!"
" O kurde! Cholera! Ale jaja, bracie!
Ja Ci mówię, cholera, załóż w paski gacie.
Jakem Łysy Ci mówię - dresy to podstawa
Bez dresów, cholera, to żadna zabawa."
" O jądra się nie martw, to skutek uboczny,
Masz jądra skurczone, ale triceps mocny.
Mi się bracie zwoje na mózgu prostują,
Ale jestem paker, dresy mi pasują."
Postali tak chwile. Łysy wszedł na salę.
"Wynocha studenty, bo komuś przywalę!
Uczyć się wynocha, ja tu dzisiaj rządzę?
Ty w brylach ! Masz pecha, daj swoje pieniądze!
Studenci frajerzy, nie chcieli dać szmalu,
Dostali po zębach, nie ma ich w lokalu.
Siadają do stolika zamawiają piwo,
Lecz nagle komórki wydzwaniają żywo.
Dzwonią kumple, co tańczą gdzieś dalej na sali,
Widzieli jak studenci po ryju dostali.
" Mamy ekstra towar! Panienki nieśmiałe!
Przychodź Łysy do nas! Postawią Ci pałę!"
" Very dzięki chłopaki, później tam się zjawię,
Postawicie piwo i będzie po sprawie.
Te wasze panienki dawno zaliczyłem!
dzisiaj się na chlanie raczej nastawiłem."
Poszedł Łysy do kibla, wydalić urynę,
Wypił tyle piwa, że lał przez godzinę.
W kiblu tak cuchnęło jakby ścierwo gniło,
Musiał puścić pawia, wtedy mu ulżyło.
Każda dyskoteka wygląda tak samo,
Łysy zamiast tańczyć wciąż stoi pod ścianą,
Nie może się ruszać, bolą go zakwasy,
Zresztą nadmiar ruchu grozi spadkiem masy.
Łysy zawsze czeka do czwartej nad ranem,
Wtedy to dziewczyny są bardziej pijane.
Co się potem dzieje dobrze wiecie sami,
Chyba, że jesteście jeszcze prawiczkami.
Rano w poniedziałek kac mu czaszkę kraje,
Chciałby Łysy pospać, lecz do pracy wstaje.
Oczy ma przekrwione i oddech niezdrowy,
Wyciąga z lodówki woreczek foliowy.
To najlepsze Łysego lekarstwo na kaca,
Przykłada do czoła i wzrok mu powraca.
Potem nożyczkami woreczek rozcina,
Wypija zeń mleko, kac natychmiast mija.
Po dobrym śniadaniu zjada kilo koksów,
Zakłada swe dresy, ubiór dla fachowców,
Przed wyjściem z domu pożegnać się z mamą
Mama kocha syna i syn ją tak samo.
Przed domem już czeka na niego drużyna.
Trochę zimno na dworze. Łysy dres zapina.
"Czuwaj Głąby! Się macie!" Wita się z kumplami.
"Się masz Łysy! Palancie!" Łysy trzasnął drzwiami.
Łysy zawsze wozi kolegów do roboty,
Bo to kumple z dzielnicy, co lubią kłopoty.
Żaden frajer wieczorem ulicą nie chodzi,
Bo w nocy na ulicach żądzą gniewni młodzi.
Łysy tylko jednego u kumpli nie znosi,
że każdy z nich na dresach cztery paski nosi.
Łysy jest rasowym "dresiarzem metkowcem",
On nosi oryginały, nie wierzy w promocje.
Zaś kumple Łysego mocno przekonani,
że pasek od firmy w prezencie dostali.
Swoje dresy tanio na targu kupili,
A resztę pieniędzy wieczorem przepili.
Łysy lubi prowadzić swoją piękną brykę,
Pootwierać okna i włączyć muzykę.
Ruszył z piskiem opon, pędzi ulicami.
"Z drogi ludzie, bo jedzie Łysy z kolesiami!"
Paczka z hakiem przez rondo, na prostej do deski.
Lecz cóż to? Za krzakami stoi wóz niebieski,
Biały pasek " POLICJA"; Oj będzie zadyma.
Obok stoi policjant i suszarkę trzyma.
Wymierzył się w Łysego i już ząbki szczerzy,
że dali się złapać następni frajerzy.
Zamachał lizakiem i brwi zmarszczył srodze.
Drugi już rozciąga kolczatkę na drodze.
Łysy nie ma wyjścia, więc się zatrzymuje
Policjant podchodzi, numery spisuje.
"Dzień dobry panie władzo spieszę się do pracy."
Krople potu spływają Łysemu po glacy.
"Dokumenty proszę kontrola drogowa,
Jechał pan sto czterdzieści to cyfra pechowa,
A ograniczenie tutaj jest do sześćdziesiątki,
Płaci pan sto złotych z punktów dwie piątki".
"Ależ Panie władzo, ja o litość proszę,
Ja takich pieniędzy przy sobie nie noszę.
Mogę dać pięćdziesiąt i będzie po sprawie,
I obiecać mogę, że się już poprawię.
Policjant litościwy wypuścił Łysego,
Zapłacił pięćdziesiąt, bo tyle miał swego.
Stracił dziesięć punktów, co to dla twardziela
I tak prawo jazdy ma od bukmachera.
Koledzy Łysego mocno przerażeni,
Po stracie pieniędzy w smutku pogrążeni.
"Byłoby na nową kartę do komóry,
A nie dla policji na nowe mundury".
Oj nie lubią policji dresiarze z pakerni,
Zresztą, kto ją lubi prócz pani z cukierni,
U której policjanci paczki zamawiają,
Modę z ameryki w Polsce wprowadzają.
"Nie martw się Łysy jeszcze ich dorwiemy,
Nie ujdzie im na sucho, tyłki im skopiemy!"
Z Łysego to twardziel, więc się nie przejmuje
Olał temat zemsty, honor swój szanuje.
Dojechali na miejsce, gdzie Łysy ma pracę,
Wysiedli z samochodu. Łysy gładzi glacę.
Prezencję mieć trzeba, żeby mieć uznanie,
To jest dla pakera pierwsze przykazanie.
W ogromnym markecie z wieloma towarami,
Pracuje Łysy ze swymi kumplami.
Przenoszą w różne miejsca ogromne kartony,
Bo taki ma Łysy zawód wyuczony.
"Podawacz towaru" zawód dla pakera,
Lubi swoją pracę Łysy jak cholera.
Nie grzeją się w czaszce Łysemu sensory,
Jak niesie pod pachami dwa telewizory.
Właśnie się zbliżała dwudziesta godzina,
Sklep już opustoszał, dzionek pracy mijał.
Łysy poroznosił już wszystkie kartony,
Właśnie chciał obejrzeć w gazecie "balony".
Podchodził powoli do półki z gazetami,
Gdy wiatr się zerwał straszny, przeciąg trzask drzwiami.
Bardzo silny podmuch przewrócił Łysego,
Walnął głową w podłogę z betonu twardego.
Łysy znieruchomiał, głową mu paruję,
Chyba sensor ruchu w czaszce mu się psuje,
W oczach oscyloskop, z uszu dymek leci,
leży nieruchomo w wielkiej kupie śmieci.
Jakieś ostre zwarcia i wyładowania,
dziwnie na czerwono świeci jego bania.
Lecz cóż to się dzieje? Łysy marszczy czoło
"Nie, to nie możliwe!" Tłum krzyczy wokoło.
Łysy zaczął myśleć, mózg mu zapracował,
"Nastał cud prawdziwy"- tłumek wiwatował
Ta metamorfoza trwała pół godziny,
Wtem wszystko ucichło, pogasły selsyny...
Które w jego głowie zawsze pracowały.
Dostał je w szpitalu, jak był jeszcze mały.
Serce bije nadal i krew w mózgu szumi,
Zmarszczył bardziej czoło, ból mu oddech tłumi.
Boli go myślenie, krwawi mózg dziewiczy,
Usiadł pół przytomny, głośno z bólu krzyczy.
Znów wszystko ustało i wstaje przytomny.
Spogląda na ludzi i na sklep ogromny.
"Co ja tutaj robię?" - zadaje pytanie.
"Kim ja jestem? Gdzie mieszkam? Co się ze mną stanie?
Czy ja jestem sportowcem? Dlaczego mam dres?
I gdzie moje włosy?" W głosie słychać stres.
-"Czyżby on znormalniał?" - zapadło pytanie.
"Nastał cud prawdziwy! Dzięki Tobie Panie!
Ta rzecz niemożliwa stała się prawdziwa!
Kto się za tym wszystkim naprawdę ukrywa?"
Pomogli Łysemu wsiąść do samochodu,
Wolał usiąść z tyłu, bał się jechać z przodu.
Zawieźli go koledzy do domu powoli,
Bo czaszka Łysego ciągle jeszcze boli.
I mijały tygodnie. Łysy siedział w domu,
Nie chodził do pracy, nie ufał nikomu.
Zamknął się w mieszkaniu. - "Co się z Łysym dzieje?"
Martwią się koledzy. Lecz Łysy się śmieje.
A powód do śmiechu ma nie byle jaki,
Ma włosy na głowie, zniknęły żylaki.
Zaczął dużo czytać, by nadrobić stratę,
Nie pił alkoholu, zaczął pić herbatę.
Wysłuchał od matki, kim był do tej pory,
Że był Łysym dresiarzem . "Byłeś bardzo chory."
Słuchał z obrzydzeniem życiowej historii
O szalikowcach, bejsbolu, pijackiej euforii.
O panienkach, o lodach, o dresach z paskami,
O "komórce", pakerni i wiadrach z koksami.
Słuchał i nie wierzył, ogromnie się brzydził
"Przecież chyba wtedy każdy ze mnie szydził!"
Wstydził się pokazać ludziom na ulicy,
Wszak mieszkał w niewielkiej willowej dzielnicy.
Wszyscy go tam znali, wszyscy się go bali,
Ludzie go za głupka wtedy uważali.
Teraz, gdy znormalniał nie chciał być matołem,
Wolał się rozwijać, skończyć jakąś szkołę.
Marzył o karierze i chciał być studentem.
Czy mu się to uda? Wszak jest abstynentem.
Dlaczego tak ludzi zmienia środowisko,
że dla dziwnej mody mogą zrobić wszystko.
Sposób bycia zmienić, szargać swoje zdrowie.
To wszystko "Łysemu" nie mieści się w głowie.
Myśląc o tym wszystkim zasnął snem głębokim,
Przyśnił mu się anioł w tunelu szerokim
I powiedział Łysemu swym anielskim głosem,
że jest jego stróżem, boskim albatrosem.
Rozbłysło jasne światło za jego plecami
I odleciał anioł machając skrzydłami.
Nasilał się i zbliżał promieni korkociąg,
Słychać było stukot. To nadjeżdżał pociąg.
Obudził się Łysy cały potem zlany,
Chciał zasnąć, lecz nie mógł, choć liczył barany.
"Czy ten sen coś oznaczał, czas wszystko pokaże,
Może to wskazówka, bym był kolejarzem."
Lecz dalsze Łysego upadki i wzloty,
Jego radość i szczęście, a także kłopoty,
To zupełnie nowa życiowa historia.
Teraz to już wszystko. Skończyłam. VIKTORIA!



I jeszcze 2


Rzeczy, które robisz w Warszawie będąc dresem.

Spluwasz pod nogi? Pstrykasz petami po chodniku? A kto tego nie robi. Ale co robisz, aby naprawdę się wyróżnić, wybić ponad szary tłum? Coś takiego ekstra, wyjątkowego, nieszablonowego, że od razu wiadomo kim jesteś? Jak masz "furę", to pół biedy, wiadomo, możliwości są. Można chromowaną trąbę przylutować do rury wydechowej i robić "brrrruuuummm brrrrruuuuum" pod oknami. Łokieć chłodzić za oknem, przy sprzyjającej aurze. Uchylić szyberdach i odpalić tysiącwatową, basową tubę w bagażniku. Ale tak naprawdę to już standard w mieście. Pod wiejską remizą to może jeszcze zaszalejesz i wyrwiesz jakąś pannę na te gadżety. Ale w Warszawie... Musisz się bardziej postarać. A może masz rower? Rower nie jest drogi, a też się nadaje. Ale pamiętaj, jedziesz chodnikiem, obok ścieżki rowerowej, nie ze zwykłymi frajerami. Rowerem możesz zajechać "Pod Rurę", a tam w gronie podobnych sobie powrzeszczeć "kurrwwwaaaaa, ale zajebiścieeeeee!". I wtedy rzeczywiście jest "cool". Jak będzie cieplej, to obnażysz tors, pokażesz na jednym ramieniu kolorowego węża, na drugim serce przebite strzałą, żadna nie przejdzie obojętnie.

Myślisz sobie pewnie "skoczę pod Galerię Mokotów, to będę git". Chłopie, jakie to sztampowe. Tak naprawdę w tym sezonie "rządzi" Las Kabacki. Wyskakujesz z piwkiem, ognisko rozpalasz, żaden "pies" się nie przypałęta. Muzyczka leci, "laski" tańczą, zabawa jest na maksa. I to już nie byle co, teraz jesteś gość na miarę naszych czasów. Technika i przyroda w idealnej harmonii, na nogach odblaskowe adidasy, pod nogami leśne runo, które wkrótce wchłonie twoje puszki i reklamówki. Żywiołowe techno z bum-boxa i delikatny świergot ptaków w koronach drzew. Nowoczesność, ale i ekologia, to się teraz ceni.

Albo możesz sobie kupić "motór". "Motór" jest dobry, głośny, przejedzie i po trawniku, i po chodniku, i po ścieżce rowerowej, nawet przez las przejedzie na przełaj. Teraz można kupić taki kolorowy, pasujący do adidasów, a do tego hełm z szybą tak czarną, jak w rasowej beemce i już nie będziesz "wieśniak". Pozbądź się kompleksów, teraz naprawdę jesteś git.

Zabrakło ci pomysłów na życie? Nie krępuj się, napisz, wspólnie coś wymyślimy.

....................................................................
Słowniczek trudniejszych pojęć

1. "Galeria" - wielkokubaturowy obiekt zadaszony, wykonany z kartongipsu i blachy falistej, mieszczący supermarket spożywczo-monopolowy, oraz liczne butiki (patrz niżej).

2. butik (fr. 'boutique') - oszklona wnęka w krętym korytarzu "galerii", wyłożona glazurą i kolorowymi tapetami, często zamieszkała przez tzw. 'dresice' (patrz niżej)

3. dresica (łac. 'dresus femmale') - osobnik płci żeńskiej gatunku 'dresus vulgaris', charakteryzujący się brązowo-pomarańczowym odcieniem skóry niezależnie od pory roku oraz przyciasną bluzeczką, kończącą się powyżej ozdobionego kolczykiem pępka. Dresicę hodowaną w butiku poznajemy po nerwowym przytupywaniu i krzywym grymasie na widok tzw. klienta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kluska
funkový nabijač



Dołączył: 10 Lis 2005
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: New Sącz

PostWysłany: Pią 0:17, 18 Lis 2005

Rekordowo długi post. Ciekawe kto go przeczyta (oprócz mnie:))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hermit
inżynier



Dołączył: 28 Paź 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/Nowy Sącz

PostWysłany: Pią 1:15, 18 Lis 2005

A ja nie lubie ludzi w dresach maja zły gust:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tado
burak pastewny



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:03, 18 Lis 2005

Moze i długi ale bardzo zabawny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kluska
funkový nabijač



Dołączył: 10 Lis 2005
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: New Sącz

PostWysłany: Pią 13:57, 18 Lis 2005

No z jajem. Ten wiersz przypomina mi kumpla z roboty jak pracowałe w wakacje. Jota w jote on.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shu shu
beta vulgaris cruenta



Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Pią 16:12, 18 Lis 2005

O boshe to było za długie z deczka ale udało mi się przeczytać ;P


A co do dresów to mam gdzieś czy są czy ich nie ma ja kręce się w każdym klimacie więc z takim też o czymś pogadam ;]


Pozdro ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
GoNzO
beta vulgaris cruenta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z BRYJOWA :P

PostWysłany: Pią 16:14, 18 Lis 2005

dress z angielskiego znaczy chyba sukienka (abstrakując od tego że sie to pisze przez 2 "s")....

WIĘC WOŁAJMY TERAZ DRESÓW NIE DRESY TYLKO " KIECKI" HA HA:)))

:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kluska
funkový nabijač



Dołączył: 10 Lis 2005
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: New Sącz

PostWysłany: Sob 0:53, 19 Lis 2005

Z każdym można normalnie porozmawiać. Nie traktujmy dresiarzy jak trędowatych, to też ludzie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rida
rozalka



Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tarnów

PostWysłany: Sob 22:37, 19 Lis 2005

GoNzO napisał:
dress z angielskiego znaczy chyba sukienka (abstrakując od tego że sie to pisze przez 2 "s")....


chyba 'abstrahując' GoNzO? :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
neo_vir
machina krępująca



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dębno | Nowy Sącz

PostWysłany: Nie 20:23, 20 Lis 2005

Ejj no ludzie ludzie :P ...pochodz po Pekinie troche, zobaczymy ile razy kamieniem w plecy dostaniesz, to pogadamy :P ...

Nie cierpie tego gatunku ... wszystko zalatwialiby piesciami i rzeczonym bejsbolem, a ja tak nie lubie ... w pysk jeszcze od dresa nie dostalem , ale niechybnie mnie to czeka ... aczkolwiek jako czlowiek nieobliczalny noz w kieszeni przewaznie mam, i na nogach 14 dziurowy glan ... pobic sie nie dam :P ... o ile przezyje pierwszy cios :D ...

Aaa i strasznie denerwuje mnie, jak ktos mowi 'skejt' gosciu nie majacym z deska, rolkami czy punk rockiem nic wspolnego ... nie wiem czy na tym forum sie z tym terminem spotkalem czy na innym ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fieldy
spryskiwacz



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ... WeSt CoAsT WóLKi Ns ...

PostWysłany: Nie 21:09, 20 Lis 2005

Raz czekając na pewnego kolege stałem i łaziłem po Pekinie ze 4 godziny i kamieniem nie dostałem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shu shu
beta vulgaris cruenta



Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Nie 21:09, 20 Lis 2005

Ani razu nie dostane w pysk ani kamieniem, bo "mnie się nie dotyka" na żadnym osiedlu w NS.
Układy trzeba mieć a jak nie masz to współczuje.


Neo-vir współczuje Ci jeśli spotykasz się na codzień z taką nie tolerancją z ich strony.

PS: Ładny z Ciebie brudas musi być że aż tak Cię traktują.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

 

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: Theme zoneCopper designed by yassineb.
Regulamin